Forum www.Aktywna Demokracja.fora.pl Strona Główna www.Aktywna Demokracja.fora.pl
idea aktywnej demokracji zwiazanej z dobrem wspólnym
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wolnościowy Municypalizm

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.Aktywna Demokracja.fora.pl Strona Główna -> PROMOCJA IDEI DEMOKRACJI BEZPOŚREDNIEJ
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andrzej Jędrzejewski
Administrator



Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Wto 15:19, 16 Kwi 2013    Temat postu: Wolnościowy Municypalizm

"Wolnościowy Municypalizm" Murraya Bookchina


Ze wszystkich kierunków amerykańskiego anarchizmu ten jest nam najmniej znany. Wiemy o lewicowych anarchosyndykalistach z historycznego ruchu Industrial Workers of the World i anarchokomunistach zorganizowanych w Love & Rage Revolutionary Anarchist Federation; wiemy o prawicowych anarchokapitalistycznych "libertarianach" wyznających idee Ayn Rand; wiemy nawet o anarchoindywidualistach skupionych wokół "Anarchy" i anarchoprymitywistach spod znaku "Fifth Estate"... Natomiast zainicjowany przez Murraya Bookchina ruch "wolnościowego municypalizmu" – jakże oryginalny i płodny intelektualnie – pozostaje nam nieznany.

I. KRYTYKA
Jak na anarchistę przystało Bookchin wychodzi od surowej krytyki współczesnych systemów politycznych – także demoliberalnych. Pisze więc, że "cyniczni reakcjoniści i rzecznicy wielkich korporacji zawłaszczają podstawowe amerykańskie ideały wolnościowe... indywidualizm bywa używany do usprawiedliwienia egotyzmu; ‘prawo dążenia do szczęścia' – dla usprawiedliwiania chciwości; a nawet nasz nacisk na lokalną i regionalną autonomię jest używany do usprawiedliwiania parafializmu, zaściankowości i izolacji – często przeciw mniejszościom etnicznym i tzw. dewiacyjnym jednostkom". Nawet federalizm okazuje się być pozorny. Bookchin pisze, że "Autonomia prowincji w Kanadzie czy prawa stanowe w USA są nie bardziej konfederalne niż sowiety (...) były środkiem ludowej kontroli w (...) totalitarnym państwie Stalina".

Dlaczego tak się dzieje? Zdaniem Bookchina współczesna polityka to "ekskluzywny, generalnie sprofesjonalizowany system interakcji władzy, w którym specjaliści nazywani ‘politykami' formułują decyzje dotyczące naszego życia tudzież wykonują te decyzje przez agencje rządowe i biurokratów". Politycy dochodzą do władzy przez "partie", które są wysoce ustrukturyzowanymi biurokracjami. Rządzi nie lud, lecz hierarchiczna elita. Politycy są w najlepszym razie "przedstawicielami" Ludu (co stawia ich obok niego), a w najgorszym – manipulatorami, często występującymi przeciw ludowi. Zdradzają nawet najbardziej podstawowe zasady "służenia" ludowi – służą raczej specjalnym grupom interesu, które zapewniają im karierę i materialny dobrobyt.

Taki system kładzie nacisk na "profesjonalizm", a nie ludową kontrolę; na monopol władzy nielicznych, a nie udział we władzy dla wielu; na "wybory" grupy "elektorów", a nie procesy demokratycznego uczestnictwa angażujące ludzi jako całość; na "reprezentację" a nie partycypację. Obywatele zostają zredukowani do roli pasywnego "elektoratu", który ogranicza się do rytualnego głosowania na "kandydatów" wysuwanych przez "partie". Ustrój "demokracji przedstawicielskiej" opiera się na posłuszeństwie, a nie zaangażowaniu ludzi. Równie ostro Bookchin zwalcza panujący ustrój gospodarczy, który widzi jako "oligarchiczny i monopolistyczny rynek korporacyjny (...), który każdą drogą równolegle i ostatecznie zbiega się z kontrolą państwa". Kapitalizm jest ustrojem niesprawiedliwym, gdyż w tym ustroju społeczeństwo "jest radykalnie spolaryzowane na miliony materialnie zubożałych i pozbawionych bezpieczeństwa ludzi z jednej strony, i bardzo małą mniejszość skrajnie zamożnych z drugiej".

Kapitalizm jest ustrojem niewydajnym, gdyż kapitalistyczny podział pracy w skali narodowej i globalnej jest po prostu szkodliwy. Prowadzi on do nadorganizacji w postaci rozdętej biurokracji, niepotrzebnego zużycia w transportowaniu materiałów na dalekie odległości, ogranicza możliwości efektywnego wykorzystania odpadów. Co najważniejsze zaś, imperatyw wolnego rynku "rośnij lub zdechnij" zagraża ekologicznej stabilności planety. I wreszcie – Bookchin akcentuje to bardzo mocno – kapitalizm jest systemem amoralnym, a w konsekwencji – antyspołecznym. Bookchin bardzo mocno krytykuje "zekonomizowanie" społeczeństwa: "Terminy takie jak ‘konsumeryzm' czy ‘industrializm' są po prostu obskuranckimi eufemizmami dla wszechprzenikającego zburżuazyjnienia, które nie tylko pociąga za sobą apetyt na towary i wyrafinowane technologie, lecz wyraża się też w ekspansji relacji rynkowych we wszystkich obszarach życia... Całkowicie amoralne, zachłanne i konkurencyjne formy stosunków międzyludzkich – ‘wartości rynku' – w coraz większym stopniu nasączają stosunki rodzinne, wychowawcze, osobiste a nawet duchowe, i ostro odcinają się od przedkapitalistycznych tradycji, które promowały wzajemną pomoc, idealizm i moralną odpowiedzialność..."

II. AKCJA
Dla Bookchina punktem oparcia, z którego chce "ruszyć z posad bryłę świata", jest gmina. Pisze on: "O ile ‘locus' proletariackiego radykalizmu była fabryka, to locus ruchu ekologicznego powinna być społeczność: sąsiedztwo, miasto i gmina. Nowa alternatywa (...) nie powinna być rozwijana ani przez, z jednej strony, parlamentaryzm, ani – z drugiej – zamykana wyłącznie w ramach akcji bezpośredniej i działań kontrkulturowych". A w innym miejscu: "Dziś, przy rosnącej centralizacji i koncentracji władzy w państwie narodowym, ‘nowa polityka' (...) musi być instytucjonalnie ustrukturowana wokół odzyskania władzy przez gminy (municipalities)”. I puentuje: "Gmina jest potencjalną bombą zegarową. (...) przekształcenie instytucji gminnych w system dublujący (replicate) państwo jest historycznym wyzwaniem na stulecia..."

Właśnie zreformowana w wolnościowym duchu gmina ma stać się instytucjonalną bazą dla oddolnej władzy równoległej i zmunicypalizowanego systemu gospodarczego, które będą mogły skutecznie przeciwstawić się rosnącej potędze scentralizowanego państwa narodowego i scentralizowanych korporacji ekonomicznych. Bookchin wzywa więc wolnościowców, by rozwijali w gminach ekologiczną alternatywę polityczną. "Organiczna i ekologiczna – słowem: Zielona – polityka oznacza, że (...) zaczynamy z poziomu podstawowych komórek życia społecznego: społeczności, będącej sąsiedztwem (neighbourhood), miastem, gminą czy wioską, a nie od abstrakcyjnego ‘narodu’ z jego imperatywami ogólnokrajowych partii, biurokracji, egzekutyw i tym podobnych".

"Zielona polityka" ma wychodzić od edukowania lokalnych społeczności, "jako że chcemy stworzyć aktywnego, świadomego politycznie, uczestniczącego obywatela, a nie pasywnego, skoncentrowanego na sprawach prywatnych wyborcę-widza, który nie ma żadnej kontroli nad swym losem". Dlatego bookchiniści bardzo angażują się we wszelkie działania edukacyjne, zajmując się np. (jak w Syracuse) wydawaniem i kolportowaniem swojej gazety miejskiej. Po wtóre, wolnościowcy powinni organizować obywatelską aktywność w najdrobniejszych, codziennych sprawach, aby ludzie nie byli zdani na "pomoc" biurokracji.

Po trzecie wreszcie – i ten punkt programu Bookchina budzi najzacieklejsze krytyki w ruchu anarchistycznym – trzeba brać udział w wyborach municypalnych walcząc o stanowiska burmistrzów i radnych. Wyraźnie tu jednak musimy podkreślić, że Bookchin akceptuje tylko udział w wyborach na najniższym, lokalnym poziomie, zdecydowanie sprzeciwia się natomiast wchodzeniu w struktury władzy na wyższych szczeblach. Pisze on: "W każdym takim przypadku instytucje – burmistrz czy radny – muszą być postrzegane w kontekście gminy jako całości, tak jak prezydent, premier, członek parlamentu muszą być widziani w kontekście państwa jako całości. (...) władza burmistrza jest daleko bardziej kontrolowana (...) niż władza państwowych i prowincjonalnych urzędników. (...) O ile (...) możliwości miasta dla tworzenia demokracji uczestniczącej są w pełni uznane, tak rządy prowincjonalne w Kanadzie i stanowe w USA muszą być postrzegane (...) jako małe republiki zorganizowane wokół przedstawicielstwa w najlepszym, a władzy oligarchicznej w najgorszym razie".

Opanowanie przez wolnościowców rad gminnych nie kończy jednak dzieła – następnym etapem będzie koordynowanie działań różnych rad w celu stworzenia "władzy równoległej" – skierowanych przeciw aparatowi państwowemu regionalnych i ogólnokrajowych "kontr-instytucji"...

Program ten znalazł już swoich zwolenników w Ameryce Północnej. W Wielkiej Brytanii działa Social Ecology Network (Sieć Ekologii Społecznej), w USA Left Green Network (Sieć Zielonej Lewicy) z centralą w Burlington. Głównym centrum wolnościowego municypalizmu jest wszakże Montreal: tu w 1994 r. miała miejsce międzynarodowa konferencja ekologii społecznej, tu ukazują się bookchinistowskie periodyki "Our Generation" i "Kick It Over", tu wreszcie działa – kierowana przez Dimitri Roussopoulosa i Phillippe'a Chee – "antypartyjna partia" pod nazwą Ecology Montreal.

III. WIZJA
Jak wyobraża sobie Bookchin tą swoją idealną gminę? Jej fundamentem ma być demokracja bezpośrednia: "zgromadzenia sąsiedzkie, spotkania miejskie, wiece społeczności, które przekształcą nasze własne społeczności lokalne w skonfederowane, powiązane wzajemnie i dobrze zorganizowane sieci lokalnych instytucji – instytucji działających jako przeciwwaga dla ciągle rosnącej centralizacji i biurokratyzacji państwa narodowego".

Kluczową kwestią jest supremacja zgromadzenia (jako organu wyrażającego wolę ludu) nad każdą agencją administracyjną. Bookchin wprowadza tu wyraźne rozróżnienie między formułowaniem celów politycznych (policymaking) a koordynowaniem i wykonywaniem przyjętej polityki. "Policymaking" jest wyłącznym prawem municypalnych zgromadzeń ludowych opartych na zasadach demokracji uczestniczącej. Koordynacją i administracją zajmują się natomiast rady administracyjne, które są narzędziami wsi, osiedli, sąsiedztw i miast tworzących konfederacyjną sieć. Członkowie tych rad są ściśle delegowani, odpowiedzialni i odwoływani przez zgromadzenia, które wybierają ich tylko dla wdrażania w życie polityki formułowanej przez same zgromadzenia. Ich funkcja jest więc czysto praktyczna i służebna, nie władcza jak w przypadku "przedstawicieli" w republikańskim systemie rządów. Władza przenoszona jest tu z dołu do góry zamiast z góry na dół.

Bookchin zauważa wszakże niebezpieczeństwo, jakie wiąże się jego zdaniem z "parafializmem". Pisze np.: "Zdecentralizowane społeczeństwo może koegzystować ze skrajnie sztywnymi hierarchiami. Jaskrawym przykładem jest europejski i orientalny feudalizm – porządek społeczny, w którym książece, hrabiowskie i baronowskie hierarchie opierały się na wysoce zdecentralizowanych społecznościach. Z całym szacunkiem dla Fritza Schumachera, małe niekoniecznie musi być piękne".

Dlatego swój municypalizm wiąże nierozłącznie z konfederalizmem. Zgromadzenia ludowe formowane w sąsiedztwach będą wzajemnie powiązane (interlinked) poprzez rady konfederalne, a te z kolei tworzyć mają rady regionalne, krajowe i kontynentalne, z których każda będzie posiadała coraz mniej władzy administracyjnej. Bookchin ostrzega: "Jeśli jakaś społeczność (...) – lub jej mniejszościowa grupa – pójdzie swoją własną drogą do punktu, w którym ludzkie prawa są naruszane lub gdzie dopuszczane są ekologiczne szkody, większość w lokalnej czy regionalnej konfederacji ma pełne prawo zabronić takich nadużyć poprzez radę konfederacji".

Remedium na negatywne tendencje ma być też municypalizacja gospodarki, rozumiana jako jej uspołecznienie i zarządzanie przez społeczność w ramach polityki samorządu publicznego. Zdaniem Bookchina municypalizacja znosi podziały klasowe wewnątrz gmin i uniemożliwia ich autorytarną degenerację. Przeczytać więc możemy: "Najważniejszym pojedynczym czynnikiem, który zrodził późnośredniowieczne miasto-państwo była jego wewnętrzna stratyfikacja – nie tylko jako rezultat różnicy w zamożności, ale też w pozycji społecznej. (...) miasto straciło swój sens kolektywnej jedności i podzieliło swe sprawy między interes prywatny a publiczny... Życie publiczne samo stało się sprywatyzowane i rozdarte między ‘błękitnokrwistych' i plebejuszy".

Przede wszystkim jednak dzięki municypalizacji ma zostać zapewniony prymat Dobra Wspólnego, opartego na problemach społeczności, a nie powstającego jako wypadkowa interesów różnych grup nacisku. Bookchin pisze: "Robotnicy, rolnicy, technicy, inżynierowie, wolne zawody i tym podobni nie mogą uwiecznić swych tożsamości jako odrębnych interesów, które istnieją obok obywatelskiego ciała w bezpośrednich zgromadzeniach. Własność jest zintegrowana w gminie jako materialny składnik systemu wolnościowych instytucji, jako część większej całości..." Zarządzanie gospodarką, właśnie dlatego że jest publiczną aktywnością, nie degeneruje się w "sprywatyzowane interakcje między przedsiębiorstwami" (co grozić może też w przypadku postulowanej przez syndykalistów i innych klasistów "kontroli robotniczej"); rozwija się raczej w "skonfederalizowane interakcje między gminami".

...Bookchin jest jednym z nielicznych teoretyków współczesnego anarchizmu, który usiłuje przerzucić most między utopijnym ideałem anarchii a realiami naszego życia. Jego prace zostały już przetłumaczone na norweski, niderlandzki, niemiecki, grecki, włoski, japoński, portugalski, hiszpański i turecki. A czy Polacy to gęsi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.Aktywna Demokracja.fora.pl Strona Główna -> PROMOCJA IDEI DEMOKRACJI BEZPOŚREDNIEJ Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin